Jakiś czas temu kupiłam mieszkanie – ładne, nieduże, w starym budownictwie. Wszystko układało mi się wspaniale, dopóki nie przyszły pierwsze rachunki za ogrzewanie. Złapałam się za głowę – za takie pieniądze mogłabym kupić sobie futro, a w mieszkaniu wcale nie było nadmiernie ciepło. Zasięgnęłam języka u znajomych i stwierdziłam, że to ci, którzy założyli u siebie ogrzewanie gazowe, byli najbardziej zadowoleni.
Po pierwsze mogli sami sobie ustalać, za co płacą – kiedy było ciepło, to grzali, a kiedy nie było takiej potrzeby, po prosty wyłączali piec.
Po drugie – koszta poniesione na zakup pieca gazowego dość szybko się zwracały, zwłaszcza, że nie trzeba już było płacić cały rok za ogrzewanie miejskie, które jak wiadomo nie zawsze spełnia wymagania – grzejniki to przeciekają, to są nadmiernie rozgrzane jesienią, to niezbyt dobrze grzeją zimą.
Zatem – założyłam to u siebie. I od tej pory codziennie sama sobie gratuluję dobrego wyboru!