Jestem, jestem tak jak obiecywałam ! ;} Trochę dziwnie mi się tutaj pisze bo do tej pory prowadziłam taki normalny, klasyczny pamiętnik pisany długopisem, ale nikt nie miał okazji żeby go czytać.
Fakt, że tam można było przeczytać naprawdę bardziej pikantne zdarzenia z mojego młodego, aczkolwiek burzliwego życia… Wróćmy jednak do tematu głównego bo po to weszłam tutaj i założyłam własny blog 🙂 Dzisiaj jest chyba jeden z szczęśliwszych dni mojego życia 🙂 Pomału zaczynam wierzyć w to, że marzenia w końcu się spełniają i trzeba je mieć… Do wczoraj miałam za sobą wiele nieudanych związków z facetami, że na poważnie myślałam o tym żeby zostać prawdziwą zakonnicą. Oczywiście nie myślałam tak na serio, ale miałam naprawdę dosyć. Postanowiłam zrobić sobie mniej lub bardziej długą przerwę. Miałam zamiar z nikim się nie umawiać nawet pomimo próśb i od razu wszystkich adoratorów odrzucać. Chciałam odpocząć od chłopaków i na spokojnie pisać swoje blogi o śpiewającej Dodzie . Moje postanowienie trwało aż do wczorajszego popołudnia, kiedy to na mojej drodze stanął nie kto inny, a „Stefan” (taką ma ksywkę wśród kolesi). Stefan to najlepszy kolega mojego bliskiego kumpla z budy – Wojtka.
Wspólnie z nimi oraz z drugim bliskim kumplem Stefana, Tomkiem, moją drogą kuzyneczką Dorotką i przyjaciółką Aldoną postanowiliśmy zorganizować sobie ognisko nad jeziorkiem. Na początku było trochę nieswojo ponieważ nie znałam przybyłych znajomych Wojtasa, ale co tam, postanowiłam dobrze się bawić…! Ja oczywiście jak to ja będąc wesołą z natury i lekko szaloną wariatką oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu szybko zaczęłam szaleć na imprezce z psiapsiułami. Wszystko zapowiadało się fajnie, ale skończyło niestety beznadziejnie!